Benzynowa kapliczka

   „W Gdańsku Oruni, przy ulicy Małomiejskiej, stoi sobie kapliczka. Postawiono ją w 1995 roku na posesji Demualda Gutta.                                                                                            IMG_4037– Pomysłodawcą był mój śp. Mąż Stanisław – opowiada Irena Wróbel. – Mundek i Stasiek znali się jeszcze z czasów okupacji. Byli razem na przymusowych robotach w Rydze. Obaj chcieli zostawić po sobie pamiątkę.                                                                           Ks. Sławomir Umiński, wikariusz parafii św. Benedykty od Krzyża (Edyty Stein) przypuszcza, że kapliczka została postawiona w pewnej intencji. Umieszczono w niej figurkę Matki Bożej.                                                                                                                   – Odbywały się tu nabożeństwa majowe i różańcowe. Odprawialiśmy też mszę świętą – mówi ks. Remigiusz Langowski, proboszcz parafii św. Jadwigi Królowej.                    Cztery lata temu teren wraz z kapliczką objęła sąsiednia parafia, a ziemia zmieniła właściciela. Na działkach  zarośniętych drzewami ruszyła budowa stacji benzynowej.         – Moja firma kupiła ten teren wraz z kapliczką – wspomina Krzysztof Luczek, kierownik stacji paliw nr 54. – Za zgodą ks. proboszcza Eugeniusza Stelmacha przenieśliśmy kapliczkę parę metrów. Gdy otworzyliśmy stację, ksiądz poświęcił nową – starą kapliczkę. Kapliczka wywołuje spore zainteresowanie kierowców, a szczególnie turystów.                   – To stacja z ludzkim obliczem – filozofuje Jan Majewski z Olsztyna, kierowca Opla.           – To taki wyróżnik. Stacja benzynowa z „własną” Matką Bożą – stwierdza Krzysztof Luczek. – Bardzo cieszę się, że tu stoi. Choć nie wiem, czy ma wpływ na wysokość obrotów.                                                                                                                               IMG_4035Wędrując po Trójmieście możemy spotkać samotne drewniane lub metalowe krzyże i malowniczo położone kapliczki. Często możemy je dostrzec osadzone na drzewach lub we wnękach murów kościelnych, słupach i postumentach. Pojawiają się coraz częściej w nowych osiedlach mieszkaniowych. Natomiast te, które stały kilka lub kilkanaście lat na obrzeżach lub w pobliskich wioskach, są wchłaniane przez miasto. Tak też się stało na Oruni”.

Krzysztof Gilewicz, „Dziennik Bałtycki”